Najpierw strategia, potem zmiany. Rozmowa z Iwoną Jarzębską

"Rozsądne podejście zakłada więc, by inwestować w te obszary, w których mamy wiedzę,  w których jesteśmy stosunkowo mocni, ale gdzie wiemy, że nie osiągnęliśmy jeszcze 100% możliwości. Z wielu powodów: bo brakuje nam narzędzi informatycznych, analitycznych albo nie zbieramy jeszcze  odpowiednich danych" —  w rozmowie z portalem Produkcja.Expert przekonuje Iwona Jarzębska, ekspert MFCG w obszarze produkcji i obszarze dostaw.

Redakcja: W ostatnim czasie coraz więcej mówi się Produkcji 4.0. Dostawcy pokazują wzrost sprzedaży technologii wspierających ideę autonomicznej fabryki a niektóre firmy produkcyjne przekonują, że w dużej mierze są już przygotowane do wdrożenia Produkcji 4.0. albo wręcz są „Industry 4.0. ready”. Jakie są Pani doświadczenia jako praktyka 

Iwona Jarzębska: Brzmi świetnie,  ciekawie, pytanie jednak czy ktokolwiek z nas to widział? Myślę, że każdy po trochu i chyba jeszcze nikt w całości. Każdy spotkał się już z jakimś elementem, częścią tego, co nazywamy Produkcją 4.0. Zakładam jednak, że jeszcze nikt nie zobaczył,  jak ucieleśnienie tej idei wygląda w ostatecznym kształcie, bo ona realizuje się właśnie na naszych oczach. Poza tym istnieje bardzo wiele elementów, które składają się na Produkcję 4.0 lub które specjaliści uważają za Produkcję 4.0. W dodatku są one nierozłącznie związane z szybko postępującymi procesami cyfryzacji czy digitalizacji. To sprawia, że czwarta rewolucja przemysłowa jest naprawdę pojemnym pojęciem.  

Co jest największym wyzwaniem we wdrażaniu Przemysłu 4.0? Technologia, ludzie, problem z pozyskaniem wartościowych informacji 

Coraz częściej mamy do czynienia nie z brakiem danych, ale z problemem jak te wszystkie dane wykorzystać, jak je ustrukturyzować, aby wydobyć cenne dla nas informacje. Cenne, czyli takie które wykorzystamy w różnych procesach produkcyjnych czy procesach decyzyjnych. Do tego potrzebujemy nowych kompetencji i wiedzy. Potrzebujemy specjalistów, którzy pomogą wybrać odpowiednie aplikacje, narzędzia informatyczne i będą je wdrażać.  Specjalistów, których jeszcze w wielu firmach po prostu nie ma. Jedno jest pewne: eksperci „od cyfryzacji” działając w zespołach cross-funkcyjnych, będą wspierać procesy produkcyjne przyczyniając się do poprawy wyników w obszarze produkcji.  

Zwykło się patrzeć na Fabrykę 4.0. jako na ideę nierozerwalnie związaną z produkcją, tymczasem to znacznie szersze, bardziej pojemne pojęcie. Dlaczego?  

Dla mnie produkcja, szczególnie w sektorze FMCG, zawsze składała się i nadal składa się z kilku kluczowych obszarów. To  Pracownicy, jakość, dostępność dla klientów i konsumentów oraz efektywność rozumiana jako koszt działania/wytworzenia i niezbędny kapitał zaangażowany w ten proces. I każdy z tych elementów jest i będzie jeszcze bardziej dotknięty cyfryzacją.  

Przyjrzyjmy się więc temu pierwszemu obszarowi. Co Przemysł 4.0. zmienia w zarządzaniu personelem?  

Jednym z elementów jest np. automatyzacja procesów HR-owych a w szczególności kadrowych. Urlopy, zwolnienia, grafiki, harmonogramy pracy to wszystko przetwarza się już dzisiaj w systemach informatycznych firm, ale coraz częściej te procesy będą realizowane automatycznie.  Wiele przedsiębiorstw stawia już pierwsze kroki  w obszarze rekrutacji on-line, łącznie ze wstępną oceną kompetencji. To pokazuje kierunek, w którym zmierzamy. Drugi przykład to narzędzia wykorzystywane w ocenie pracowników, tzw. performance management. One też mogą opierać się na wynikach, danych zbieranych automatycznie. Przykładem może być ocena sprawności linii produkcyjnych czy poszczególnych urządzeń za które odpowiadają pracownicy czy zespoły. Technologia pozwala na ocenę wyników on-line i co ważne, dzięki niej, są one dostępne zarówno dla pracownika, jaki i jego przełożonego.   

W obszarze HR nie sposób też nie wspomnieć o robotyzacji. To chyba ważny element Przemysłu 4.0?  

Zdecydowanie. Procesy automatyzacji – robotyzacji są znane od dawna, ale ich postęp jest coraz szybszy i w związku z rozwojem technologii obejmuje coraz więcej procesów w produkcji. Wraz ze wzrostem płac i brakiem pracowników w wielu sektorach produkcji automatyzacja, robotyzacja staje się coraz bardziej opłacalna dla przedsiębiorców a wręcz konieczna. Są już fabryki prawie pozbawione ludzi, sterowane automatycznie i kontrolowane zdalnie.  Dodatkowo taka automatyzacja eliminuje błędy, które zawsze zdarzały się i będą się zdarzać,  a to pozytywnie wpływa na jakość i koszty. Ciekawy jest element robotyzacji, to jak będzie wyglądać współpraca robotów i ludzi.  A już tych humanoidalnych ze sztuczną inteligencją w szczególności. Wyzwanie? Na pewno tak! 

Wspomniała Pani także o jakości. Gdzie w tym obszarze można zauważyć efekty wdrażania idei Produkcji 4.0?  

Przede wszystkim w obszarze statystycznej kontroli procesu (SPC), która coraz bardziej jest zautomatyzowana. Mam tu na myśli np. wyniki kontroli jakości – automatyczne pobieranie próbek w przepływie – i automatyczną ocenę i ewentualną automatyczną korektę procesu (np. składu). Ogromna ilość danych z oceny jakości produktów może podlegać analizie automatycznej i np. zatwierdzaniu partii do sprzedaży. Kluczowa jest jakość danych, pewność wyników i odpowiednia struktura danych tak, by można było je odpowiednio kwalifikować.  

Przyjrzyjmy się dostępności. Które obszary i procesy są tutaj szczególnie newralgiczne w kontekście możliwych do uzyskania korzyści dzięki cyfryzacji? 

To obszar planowania/harmonogramowania produkcji, który jest ostatecznym etapem procesu S&OP  będącego jednym z kluczowych w Supply Chain 4.0 oraz proces wdrażania nowych produktów. W szczególności jego szybkość i adekwatność do potrzeb konsumentów.  

W obu tych procesach znowu istnieje ogromna ilość danych do wykorzystania -  począwszy od prognozowania zapotrzebowania, poprzez budowanie odpowiednich zapasów, alokacji produkcji, aż do próbek nowych produktów i ich oceny  a potem wdrożenia tych produktów dalej do produkcji. Użycie zaawansowanych metod analitycznych może zapewnić optymalizację partii produkcyjnych a co za tym idzie poprawę dostępności produktów przy zmniejszonych zapasach, ale w odpowiednich lokalizacjach i zmniejszenie kosztów.   

I tak płynnie przeszliśmy do efektywności w produkcji 

I znowu dane, dane, dane. Ogólnie myślę, że automatyczna analiza danych daje naprawdę ogromne możliwości. Przedtem wielu ludzi musiałoby spędzić mnóstwo czasu, po pierwsze na zbieraniu danych i po drugie na ich analizowaniu pod różnym kątem. A czasem nie wiadomo jakich korelacji, zależności szukać, bo nie widać tego na pierwszy rzut oka. 

Do tej pory najlepsza metodą stosowaną w utrzymaniu ruchu była prewencja. Zapobiegawczo, co pewną liczbę godzin, dni produkcji serwisujemy maszyny, całe linie i czyścimy, smarujemy, wymieniamy części, aby uzyskać ich jak najmniejszą awaryjność. Teraz można to jeszcze poprawić i przejść do tzw. predictive maintenace. Znowu - na podstawie danych historycznych, przewidywań planów produkcji, ale również tych danych, które są dostępne on-line. Mierzenie drgań w odpowiednich częściach urządzeń, wykorzystywanie danych z SPC – znowu on-line – pozwala jeszcze lepiej planować i realizować zadania utrzymania ruchu czy ogólnie służb technicznych, bo dotyczy to również urządzeń dostarczających różne media na linie produkcyjne.  Niezależnie od tego czy zwiększamy dostępność linii do produkcji, zmniejszamy koszty utrzymania ruchu, zmniejszamy awaryjność,  analiza danych on-line pozwala na jeszcze lepszą kontrolę zużycia mediów, a więc jeszcze większe oszczędności i mniejsze zużycie CO2.  Trzeba koniecznie jeszcze wspomnieć o coraz bardziej powszechnym serwisie technicznym on-line, zdalnemu sterowaniu maszynami – taki serwis jest udostępniany w coraz szerszym zakresie przez coraz większą liczbę dostawców maszyn i urządzeń. 

Jednak, aby te możliwości wykorzystać musimy mieć w swoich zespołach odpowiednie kompetencje..  

Nie tylko. W tym przypadku – także twarde umiejętności oraz narzędzia do zbierania ogromnej ilości danych, zaawansowanej analizy tych danych, metod prezentacji wyników. Ja jestem zwolennikiem wizualizacji wyników i ich dostępności dla pracowników w taki sposób, by łatwo można było ocenić, czy idzie nam dobrze czy musimy coś poprawić. I tu też dysponujemy narzędziami do automatycznej wizualizacji dostępnych danych. 

Myśląc o Fabryce 4.0. stajemy przed pytaniem: Od czego zacząć? Jaka ma być nasza strategia w podejściu do Produkcji 4.0? Kto jest za nią odpowiedzialny? Jakie obszary są kluczowe dla nas? Czy robimy wszystko sami – czy oddajemy część odpowiedzialności stronom trzecim? Jeśli tak, które? 

Po pierwsze, myśląc o Przemyśle 4.0. na pewno nie powinniśmy myśleć o wszystkim od razu. Można się skupić na tym obszarze, w którym jesteśmy najsłabiej rozwinięci.  Wtedy efekty wdrożenia technologii i automatyzacji mogą być największe. Z drugiej strony tak duży skok jest obarczony większym ryzykiem  i bez wsparcia specjalistów będzie to trudne. 

Rozsądne podejście zakłada więc, by inwestować w te obszary, w których mamy wiedzę,  w których jesteśmy stosunkowo mocni, ale gdzie wiemy, że nie osiągnęliśmy jeszcze 100% możliwości. Z wielu powodów: bo brakuje nam narzędzi informatycznych, analitycznych albo nie zbieramy jeszcze  odpowiednich danych. 

A może warto zrobić od razu dwa kroki do przodu a nie tylko myśleć o prostym zwiększeniu wydajności lub  zwiększeniu elastyczności 

Pytań jest więcej: a może stoimy przed koniecznością zmian w liniach produkcyjnych? A może warto zainwestować w badanie jakości on-line czy zbieranie danych o pracy linii w sposób ciągły? Tak, to kosztuje i na pewno  trzeba się zastanowić czy to się opłaca w dłuższym horyzoncie czasowym. Ale powtarzam to, co mówiłam na początku.  Najpierw strategia, odpowiednie kompetencje i wiedza – potem zmiany. I nie możemy zapominać o bezpieczeństwie w cyberprzestrzeni.